Policjanci zdążyli na czas
W ciągu ostatnich tygodni śremscy policjanci patrolówki dwukrotnie ratowali ludzkie życie. Mundurowi szukali mężczyzn, którzy chcieli popełnić samobójstwo i zdążyli na czas ich odnaleźć. Wszystko wskazuje na to, że dzięki zaangażowaniu funkcjonariuszy, ich determinacji i profesjonalnemu działaniu nie doszło do tragedii.
13 sierpnia br., o godz. 17.50, do dyżurnego śremskiej Policji zadzwonił mężczyzna, który poinformował, że znajduje się na polu, między Mórką a Boreczkiem, i chce popełnić samobójstwo.
Sprawą natychmiast zajęli się policjanci Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego - st. sierż. Marcin Dopierała i st. sierż. Jarosław Musiał. Mundurowi będąc w drodze do miejsca wskazanego przez mężczyznę cały czas próbowali nawiązać z nim kontakt telefoniczny. Również dyżurny podejmował takie próby. Niestety mężczyzna nie odbierał telefonu. Okazało się, że pola między Mórką a Boreczkiem, to bardzo rozległy teren. Wiele pól i sad. Nie zniechęciło to funkcjonariuszy, którzy niestrudzenie próbowali też dodzwonić się do desperata. W końcu, po około 30 minutach, mężczyzna odebrał telefon. St. sierż. Marcin Dopierała, który prowadził telefoniczne negocjacje starał się przekonać mężczyznę, aby ten nie robił sobie krzywdy i aby nakierował ich na miejsce, w którym się znajduje. Udało się. Kiedy policjanci dotarli do mężczyzny, to stał on przy drzewie, na którym chciał się powiesić i oświadczył, że gdyby „spóźnili się” parę minut, to popełniłby samobójstwo. W tych okolicznościach funkcjonariusze wezwali pogotowie i mężczyzna został przewieziony do szpitala.
3 sierpnia br., o godz. 18.00, do dyżurnego śremskiej Policji zadzwoniła osoba, która powiadomiła go o tym, że odebrała esemesa od znajomego, który planuje wynająć kajak na plaży miejskiej w Śremie i chce popełnić samobójstwo.
Tą sprawą, również natychmiast zajęli się policjanci patrolówki – st. sierż. Marcin Dopierała i post. Martyna Wawrzyniak. Funkcjonariusze najpierw na plaży sprawdzili czy wskazany mężczyzna już wynajął kajak. Kiedy okazało się, że nie wynajął, a dyżurny cały czas nie mógł się też do niego dodzwonić, mundurowi pojechali do jego miejsca zamieszkania. Tam ustalili, że mężczyzna był ostatnio widziany, jak szedł w kierunku plaży miejskiej. W tych okolicznościach policjanci, znając rysopis desperata, wiedząc jak był ubrany, postanowili szukać go w tłumie osób na plaży. I to było właściwe postępowanie, bowiem w pewnym momencie, wśród plażowiczów, zauważyli mężczyznę, którego wygląd odpowiadał posiadanemu rysopisowi. Trudno i ciężko było z nim nawiązać kontakt. Powiedział niewiele, m. in., że chce popełnić samobójstwo. W tym przypadku mundurowi również wezwali pogotowie i mężczyzna został przewieziony do szpitala.
Wszystko wskazuje na to, że dzięki zaangażowaniu funkcjonariuszy, ich determinacji i profesjonalnemu działaniu nie doszło do tragedii.
/ Ewa Kasińska /